Na karcie do głosowania przedstawianej plantatorom ziemniaków i warzyw nie pojawiają się te słowa, ale oto sedno sprawy: czy chcesz w dalszym ciągu płacić opłatę na rzecz rolników Rada Rozwoju Rolnictwa i Ogrodnictwa w zamian za badania i reklamę ogólną, czy też chcesz obciąć koszty?
Głosowania rozpoczęły się na początku zeszłego miesiąca, kiedy ponad pięć procent brytyjskich plantatorów ziemniaków i dużych producentów ogrodniczych poparło działania mające na celu rozwiązanie ich części organizacji, która według jednego z przywódców głosowania stała się „zbyt biurokratyczna”.
Jeśli plantatorzy ziemniaków zdecydują, że nie chcą już płacić opłaty w wysokości 42.62 funtów za hektar, wówczas część AHDB dotycząca ziemniaków prawdopodobnie przestanie istnieć. A wraz z nimi prace badawcze, programy promocyjne i edukacyjne, które wspierają te opłaty.
Obecnie w Wielkiej Brytanii jest mniej niż 3,000 producentów ziemniaków, a każdy plantator ma jeden głos w głosowaniu, które odbędzie się pod koniec przyszłego miesiąca
Posunięcie to jest następstwem podobnego buntu wielu producentów ogrodniczych, którzy w równym stopniu mają dość płacenia opłaty w swoim sektorze, gdy ich zdaniem bezpośrednie korzyści przynoszą niewielkie korzyści
Z opłaty ziemniaczanej rocznie zbiera się około 6 milionów funtów i stanowi to całkowity dochód tej sekcji AHDB. Ta pula pieniędzy może wydawać się, mówiąc krótko, „dużo ziemniaków”, ale ta ilość gotówki nie pozwala na zakup wielu badań na dzisiejszym rynku ani zbytniego wsparcia sprzedaży tatuaży.
Dość kręte korzenie AHDB sięgają lat trzydziestych XX wieku, kiedy powołano Radę ds. Marketingu Ziemniaków. Celem pierwotnej organizacji było zapewnienie stabilności na rynku, który przez kilka lat stawiał plantatorów w obliczu straszliwych strat.
Jak się okazało, II wojna światowa zwiększyła zapotrzebowanie na żywność własnej produkcji i organizacja została zawieszona do 1955 roku, kiedy to pojawiła się ponownie. Tym razem ze sporymi uprawnieniami ustawowymi. Plantatorom przydzielono kwoty areałowe, aby utrzymać równowagę podaży i popytu. Jeżeli nie doszło do tego zgodnie z planem, Zarząd wkraczał z programem zakupów w celu wycofania nadwyżki z rynku. Wiązało się to z opryskiwaniem nadwyżek inwentarza jasnoniebieskim barwnikiem roślinnym, a wówczas bardzo kolorowe tatuaże służyły jako pasza dla zwierząt gospodarskich.
W tym czasie barwnik roślinny stał się również bardzo popularny podczas „czernienia” i wielu młodych mężczyzn żeniło się w swoim ślubnym stroju zakrywającym fioletowe ciało.
Pojawienie się opłat w erze PMB nie spotkało się z powszechnym poparciem i jeden z hodowców, Jack Merricks, został członkiem Zarządu pod sztandarem Jack „Scrap the Board” Merricks. To był błąd, bo został wybrany i szybko potwierdził powiedzenie, że często skuteczniej jest przebywać na zewnątrz namiotu i wykrzykiwać obelgi, niż przebywać w namiocie.
UE być może nie sprzeciwiła się barwnikowi roślinnemu, ale nie spodobał jej się fakt, że PMB może promować sprzedaż ziemniaków w Wielkiej Brytanii, co spowodowało przekształcenie tej organizacji w Radę ds. Ziemniaków, w której pozostawiono jedynie badania, wymianę informacji i ogólne reklamy . Dwadzieścia lat temu Rada Ziemniaczana zyskała pewien rozgłos, kiedy została opisana jako „jedno z najbardziej bezużytecznych quango w kraju”.
W kolejnym kroku rząd Wielkiej Brytanii objął wszystkie organy sektora, nabiał, zboża, czerwone mięso, ziemniaki i wieprzowinę pod szyldem AHDB, ale wydaje się, że ta organizacja patronacka oddaliła się od producentów, którzy ją finansują.
Kiedy fala demokracji sięga mu obecnie do kolan, niedawno mianowany przewodniczący AHDB, Nicholas Saphir, zaapelował do rolników, aby porozmawiali z organizacją przed zaznaczeniem któregokolwiek pola na karcie do głosowania.
„Namawiamy wszystkie firmy zajmujące się uprawą i skupem ziemniaków, aby rozmawiały z nami o naszej pracy i planach na przyszłość podczas spotkań w ratuszu lub osobiście z regionalnym kierownikiem ds. wymiany wiedzy”.
Ponieważ jednak producenci ziemniaków i ogrodnicy mają obecnie możliwość rezygnacji, wygląda na to, że moglibyśmy cofnąć się do sytuacji, w której badania ograniczają się do tego, co przyjmują pojedyncze osoby lub grupy agronomiczne i gdzie główni sprzedawcy detaliczni prowadzą działania promocyjne.
Dopiero okaże się, jaki będzie wynik głosowania, jeśli będzie to kciuk w dół, jedynym wnioskiem nasuwającym się na myśl jest to, że oddalił się on od producentów, którzy go sfinansowali.